Reading platform
Welcome to our publication platform! You can browse and search for stories and samples from all our writers. Thanks to our translators, each story is available in Czech, Dutch, Italian, Polish, Portuguese, Romanian, Serbian, Slovene and Spanish. Throughout the years, this platform is becoming a growing archive of European literature by the future generation of literary artists. We're sharing stories beyond barriers.
W domu
Wiatrak, ścieżka prowadząca nad rzekę, studnia, konie, krowy i zboże. Popękane wiadra wypełnione krwiście czerwonymi pomidorami, mocno zakręcone słoiki z kiszonymi warzywami na zimę. Wąski nurt Dońca łączy ze sobą pola, przyciąga Rosję do Ukrainy, nie pozwala mapie się rozejść, zupełnie jak mój pradziad Nikolaj, który igłą i nitką zszywa płaszcze. Wiatr w płóciennych śmigłach, dziewczęta z Komsomołu na centralnym placu wsi. Tańczą. Biorą się pod ręce, utrzymują równowagę, odchylając ciała i odpychając się od ziemi dokładnie tak mocno, jak trzeba. Wiatrak jest niemal bezgłośny, od czasu do czas...
Translated from
NL
to
PL
by Olga Niziołek
Written in NL by Lisa Weeda
Rzeczy niezmienne
Nie było jeszcze we mnie ani odrobiny strachu, więc wyciągałem ręce, żebyś mnie dotknął. Twoja dłoń opadała, w tle muzyczka jak z windy, opadająca dłoń ciepła jak kluchy, żyły jak skręcone w nieustannej ciszy węże, obgryzałeś paznokcie, aż przypominały muszelki, a twoja dłoń opadała, opad, odpad, aż napotkała moją i spletliśmy dżdżownice palców.
Biedaczysko. Dawniej nosiłeś mnie na rękach, wystękiwałeś w środku nocy kołysanki, chociaż sam potrzebowałeś się położyć. Wielokrotnie podcierałeś mi pupcię, wtykałeś dżdżownice w kupy, które zostawiały ślad, i ścierałeś siki z ubrań. Dawniej musiałe...
Translated from
PT
to
PL
by Gabriel Borowski
Written in PT by Luis Brito
wypychanie ciała
Pod naszą skórą mieszczą się całe światy. O ile można wierzyć ilustracjom. Czasem nie wiem tego na pewno. Chwytam się za obojczyk. Zaczyna wystawać, kiedy podniesie się ramiona. Często tak robię. Obojczyk jest kością solidną, ale cienką. Mogłabym go złamać. Może nie gołymi rękami, ale gdybym uderzyła w niego czymś ciężkim, na przykład tą masywną kamienną figurką, to na pewno. Nie potrzeba wiele, żeby się rozpaść. Wystarczy raz się zakrztusić i po wszystkim. Co się dzieje z okruszkami, które poleciały do nie tej dziurki? Nie widzę niczego, co znajduje się za migdałkami, dyndającymi głęboko w mo...
Translated from
NL
to
PL
by Olga Niziołek
Written in NL by Nikki Dekker
Osad z kamienia
Bo widzisz, chwilę to trwa, zanim taka słuchawka prysznicowa weźmie i zarośnie kamieniem. Teraz, gdy z wężem wokół szyi zwisam w połowie na korytarzu, a w połowie na schodach, myślę sobie: jakby te moje ziomki raz zobaczyły łazienkę, to by się mogły domyślić. Gdyby jeden jedyny raz weszli na górę, jak zrobiła to Emma tamtego popołudnia. Obejrzeliby sobie słuchawkę prysznicową, odkręcili i zakręcili kran, spojrzeli na wapienny osad pokrywający ścianę kabiny, zauważyli w umywalce moje pospiesznie zgolone włosy i zaraz by wiedzieli: z tym gościem jest coś nie halo, musimy go ratować. Łazienka prz...
Translated from
NL
to
PL
by Olga Niziołek
Written in NL by Lisa Weeda
Notatki z życia Frances Donnell
Prolog
W 1945 roku Frances Donnell – pisarka i uznana hodowczyni ptactwa – przyszła na świat w Stanach Zjednoczonych. W 1983 sfałszowała własną śmierć, udając, że umiera na toczeń – chorobę, z którą się borykała od młodości. Kilka miesięcy później okazało się, że to tylko plotka. Po pewnych kontrowersjach, do których jeszcze wrócimy, Frances na wiele dekad pozostała osobą anonimową. Już w wieku XXI, przygnieciona ciężarem choroby, która nie przestawała trawić jej ciała, przybyła do Hiszpanii. Zawsze powtarzała, że opuściła swój kraj, gdy zrobiła się za stara, żeby siadać do pisania. A przecie...
Translated from
ES
to
PL
by Katarzyna Górska
Written in ES by Adriana Murad Konings
Very Important Person
Znów cały dzień wgapiałem się w błyszczące cyfry nad windą. 8… 7… 6… 5… 4… 3… 2… 1…
– Dzień dobry, panie Seljak.
Zawsze go witam, wszak wykonuję swoją pracę profesjonalnie. Odpowiada mi milczeniem, on też jest profesjonalistą. Kiedy mam szczęście, na jego kamiennej twarzy pojawia się zmarszczka. Jeśli ma dobry dzień, unosi prawą brew, jakby chciał mi powiedzieć: „Wiem, że tu jesteś, ale ja działam po dyrektorsku”.
Ileż to razy mówiłem sobie, że zostawię go w spokoju. Że na ignorowanie odpowiem ignorowaniem. Ale moja mama nauczyła mnie, że wobec ludzi w garniturach i krawatach...
Translated from
SL
to
PL
by Joanna Borowy
Written in SL by Andraž Rožman
Przebłyski
W zbiorze esejów zatytułowanym Zen w sztuce pisania Ray Bradbury notuje, że między dwudziestym czwartym a trzydziestym szóstym rokiem życia w wolnych chwilach spędzał czas na spisywaniu listy rzeczowników. Taka lista mogła wyglądać mniej więcej następująco:
JEZIORO. NOC. ŚWIERSZCZE. JAR. STRYCH. PARTER. KLAPA. DZIECKO. TŁUM. NOCNY POCIĄG. SYRENA PRZECIWMGŁOWA. BUCZEK MGŁOWY. SIERP. KARNAWAŁ. KARUZELA. KARZEŁ. GABINET LUSTER. SZKIELET.
Ostatnio przydarzyło mi się coś podobnego.
Wychowałam się w rodzinie, która zapewniła mi dobrą edukację i nauczyła dobrego obcowania ze światem, ale ostatnio ...
Translated from
IT
to
PL
by Mateusz Kłodecki
Written in IT by Sara Micello
Diário de uma portuguesa em Angola
Prolog
Całymi latami bombardowano mnie opowieściami o Angoli. Popadającymi ze skrajności w skrajność doniesieniami o ludziach zakochujących się w tym kraju od pierwszego wejrzenia i czujących się tam jak w domu oraz o tych, którzy tego miejsca nie znoszą i nie są w stanie się w nim odnaleźć. Niezwykłymi historiami, zupełnie jak z kart książek, ponieważ jakaś cząstka mnie nie wierzyła, że mogły się wydarzyć naprawdę. Zawsze sądziłam, że w tych opowieściach jest spora doza przesady. Jak wiadomo, każdy lubi nieco podkoloryzować – a w tym przypadku raczej dodać całą paletę.
Długo nie mogłam się...
Translated from
PT
to
PL
by Gabriel Borowski
Written in PT by Patrícia Patriarca
Wyspa
Do dziś nie wiem, czego właściwie szukałam na wyspach. Wiem tylko, co zostawiłam za sobą. Kraj, który wydał mi paszport. Kobietę, która wydała mnie na świat. Rzeczy, które można było kupić za pieniądze. Świat, którego nie potrafiłam zmienić.
Woda w morzu była ciepła. Wieczorami fale błyszczały od świecącego planktonu. Po latach podróży myliły mi się przystanie wśród palmowych gajów, z których wsiadałam na kolejne łodzie. Myliły mi się nazwy wysp, które zaczynały się od słów koh i nusa. Myliły mi się ciemne oczy i kolorowe stroje innych pasażerów. Jednak na trasie czasem spotykałam osoby, któr...
Written in PL by Urszula Jabłońska
Jutro
Carlota leżała na wznak, przyjemnie otulona miękką pościelą, ze wzrokiem wbitym w niewidzialny punkt na suficie. Próbowała uspokoić oddech przyspieszony złym snem, z którego właśnie się wybudziła. Nie pamiętała już, co tak naprawdę jej się przyśniło, ale zostało jej wspomnienie rozpaczliwego poczucia, które zmusiło ją do powrotu na jawę. Odkąd się przebudziła, starała się na wszelkie sposoby, jakie mogła sobie przypomnieć, spowolnić rytm pracy serca – jak dotąd bezskutecznie. Zrezygnowała, zsunęła z siebie narzutę i wstała z łóżka, czemu towarzyszyło niezadowolone miauknięcie Matiasa, rudego p...
Translated from
PT
to
PL
by Gabriel Borowski
Written in PT by Patrícia Patriarca
Pochwała huraganu
Zawsze sprawiała mi przyjemność przemoc tego, co codzienne: na przykład szklanki tłuczonej w ciemności. Czasem się zastanawiam, czy to wspomnienie naprawdę jest moje. Przeżywam tę scenę na nowo z niepowstrzymaną wręcz radością: przedmiot upada i rozbija się, a potem słychać potworny hałas i chór głosów w środku nocy. Moja matka włącza światło, żeby oświetlić porozrzucane kawałki. Jej otwarta dłoń zawieszona w powietrzu, tuż nade mną. Odgłos wymierzanego policzka, który w niczym nie przypomina dźwięku uderzającego o podłogę szkła, i nagły przebłysk świadomości, że wszystko jest częścią tej same...
Translated from
ES
to
PL
by Katarzyna Górska
Written in ES by Alejandro Morellón Mariano
Flamaster
Na początku rozmowy Robert siedzi na sofie sam, na lewo od plamy, którą Sven zrobił kilka miesięcy temu czerwonym flamastrem. Chce wiedzieć, jak się czuję, czy apteki i sklepy są otwarte, czy mam wszystko, a może czegoś potrzebuję, i co zrobię, jeśli coś się stanie. Dobrze, otwarte, mam, nic się nie stanie. Codziennie pyta o to samo, a ja każdego dnia odpowiadam to samo. Po siedemnastej nic się tu nie dzieje. Lockdown jest właśnie po to, żeby nic się nie działo – ciśnie mi się na usta, ale milczę, tak będzie lepiej. Robert mówi, że chce mu się pić, i wstaje po szklankę wody. Autobusy nie kursu...
Translated from
SR
to
PL
by Aleksandra Wojtaszek
Written in SR by Jasna Dimitrijević
O rumakach i demonach
Wczorajszy dzień pamiętam, jakby to było wczoraj. W Brukseli wsiadłem do pociągu do Hagi (a w zasadzie do dwóch pociągów, gdyż miałem przesiadkę) tylko po to, żeby zobaczyć jeden konkretny obraz.
Opętał mnie demon obsesyjnego pragnienia, więc po prostu musiałem pojechać.
Podróż odbiegała jednak znacznie od tego, jak ją sobie wyobrażałem – jako miłą, odprężającą wycieczkę do Holandii – co uświadomiłem sobie prawie natychmiast po opuszczeniu hotelu, zostawiając wszystko i wszystkich za sobą.
Na brukselskim Gare du Nord prawie wsiadłem do złego pociągu, ponieważ patrzyłem ...
Translated from
SL
to
PL
by Joanna Borowy
Written in SL by Mirt Komel
Sonia podnosi rękę
Ludzie w tych stronach bywają bardzo podejrzliwi. Chociaż sama nie wie, czy gdzie indziej przyjęliby ją lepiej. Ludzie ze strony ojca, ci z przeciwnego obozu. Nie zna w swoim otoczeniu starszych wiekiem par, których relacja opierałaby się na przyjaźni, a nie wzajemnej wrogości. Nawet jeśli trwają w związkach aż po grób. Może i są gdzieć tacy, co się przyjaźnią przez całe życie albo i dłużej, ale jest ich niewielu, to szczęściarze ukrywający się przed wzrokiem innych tak skutecznie, że kiedy ty, młody, rozglądasz się wokół, to prędko nabierasz przekonania, że osoba u twojego boku na pewno zmarn...
Translated from
RO
to
PL
by Olga Bartosiewicz-Nikolaev
Written in RO by Lavinia Braniște
Tapioka
Pomruk silnika należącej do stowarzyszenia furgonetki obwieścił, że nadeszła pora obiadu. Słońce prażyło tak mocno, że aż nie dało się go zobaczyć. Starzec stał pod figowcem w brudnej, rozchełstanej koszuli, a na ustach, w których trzymał papierosa, malował się ironiczny uśmiech. Przyglądał się, jak Brazylijka – dwie wielkie mokre plamy pod pachami uniformu i równie przepocone plecy – wysiada z pojazdu, bierze siatkę z jedzeniem i idzie do służącej za kuchnię przybudówki, gdzie przeważnie przesiadywał.
– Panie João! Panie João!
Uśmiech uwydatnił na twarzy wszystkie zmarszczki, z których spły...
Translated from
PT
to
PL
by Gabriel Borowski
Written in PT by Daniela Costa